Od 2015 roku kilkukrotnie przeprowadzono w LO w Nisku akcje rejestracji potencjalnych dawców szpiku. Do dziś zarejestrowanych zostało setki osób, a kilkanaście spośród nich zostało dawcami, ratując życie osób chorujących na nowotwory krwi. Ostatnio dotarła do nas wiadomość, że do tej grupy dołączył absolwent LO w Nisku z 2024 roku – Adam Olejarz. Obecnie jest kadetem policealnej Szkoły Aspirantów Państwowej Straży Pożarnej w Krakowie.

Poniżej zapis rozmowy z Adamem Olejarzem, dawcą szpiku kostnego:

- Jak to się stało, że dołączył Pan do bazy potencjalnych dawców komórek macierzystych? Z czego wynikała ta decyzja?

- Zarejestrowałem się do bazy dawców w marcu 2024 roku, po ukończeniu 18 roku życia. Zrobiłem to korespondencyjnie. Nie mogłem tego zrobić podczas prowadzonej w szkole akcji, gdyż nie byłem osobą pełnoletnią. Ale to w szkole dowiedziałem się o takiej możliwości. Decyzja o rejestracji była dla mnie czymś oczywistym, stwierdziłem, że jeśli jest szansa uratować komuś życia,  to warto do tej bazy dołączyć. (AO)

- Czy po telefonie z Fundacji DKMS, miał Pan wątpliwości, by być konsekwentnym w swej decyzji?

- Nie miałem żadnych wątpliwości, kierowałem się także misją, jaką niesie mój zawód, którą jest ratowanie zagrożonego życia ludzkiego. (AO)

- Jak wygląda przygotowanie do oddania komórek?

- Po badaniach szczegółowych, które przeszedłem na początku września, lekarz zalecił mi unikać ciężkiej pracy i wysiłku fizycznego, a przez 4 dni przed zabiegiem dwa razy dziennie przyjmowałem zastrzyki z hormonem wzrostu. (AO)

- Jak przebiegała cała procedura? Jak teraz Pan się czuje?

- Komórki pobrano z krwi obwodowej. Cała procedura trwała 6 godzin. Przed i po pobraniu odczuwałem bóle mięśni i kości, co wynikało z nadmiaru hormonu wzrostu, który był potrzebny, by wyprodukować nadmiar potrzebnych komórek. (AO)

- Czy zachęca Pan, wahających się, do rejestracji? Warto? Dlaczego?

- Oczywiście. Uważam, że uczucie oddania kawałka siebie, by uratować czyjeś życie to coś niesamowitego. Pomijam profity, jakimi są pierwszeństwo w kolejkach do lekarzy bądź odznaczenie, które dumnie wisi na moim mundurze. Ufam, że mój bliźniak genetyczny wróci do zdrowia. Nie czuję się bohaterem, ale mam ogromną satysfakcję.  Postanowiłem podzielić się moją historią, by wzorem starszych kolegów zachęcać ludzi do rejestracji, dzielenia sobą, jeśli zajdzie taka konieczność czy możliwość. (AO)

Tekst i zdjęcie: LO Nisko